poniedziałek, 9 maja 2016

Oczami Aven cz. 7 - Lubię to, jaka jestem

Tańczyła ze znajomymi w klubie. Porywała ją muzyka. Głośne, rytmiczne muzyczne dźwięki, czasem zakłócone słowami... Na jej twarzy widniał uśmiech, gdy kolejny raz do rytmu skoczyła w górę. Po chwili muzyka zmieniła ton, a ona od razu starała się za nią nadążyć. Krok w przód, w tył, w lewo, w prawo, obrót, jakiś gest ręką, jeden, drugi, trzeci i wszystko to z radością podczas tańczenia. Spojrzała na przyjaciół. I oni się cieszyli swoim towarzystwem. Po chwili poczuła jak w wirze ciał porywa ją jakaś ręka, nie przejmując się niczym, dała się porwać, byleby tańczyć dalej.. Te ręce okazały się męskie, ale przecież to nie problem. Te ręce zaczęły narzucać jej rytm i kroki, a ona zupełnie jakby była doświadczoną tancerką, pozwoliła na to. Ten wieczór - miała przecież się dobrze bawić? A czy to było dobrą zabawą? Miała się jeszcze przekonać. Tańczyli coraz szybciej. Co jakiś czas zbliżał i oddalał ją od siebie. Patrzyła mu w oczy, nie wymieniali słów i chociaż go nie znała, ufała chwilowo, że nie zrobi jej krzywdy. Naprowadził ją ręką, by wykonała obrót. Następnie odwrócił ją tyłem do siebie i zbliżył, żeby razem pobujali się trochę w rytm muzyki. Obejmował ją, kiedy dalej tańczyli. Poruszała biodrami do rytmu wraz z nim. W tej chwili liczyło się to, żeby tylko tańczyć. Pozwoliła się znowu odsunąć, pozwoliła przejechać jemu rękoma od lini ramion do dłoni i powrócić na ramiona, Później "był grzeczny", jak to określiła w myślach. Dalej tańczyli to szybciej to wolniej wykonując różne kroki do muzyki. Przetańczyli tak parę utworów, aż dziewczyna stanęła nie tańcząc, a chłopak wraz z nią trzymając ją za rękę.
- Coś się stało?
- Nie. Muszę odpocząć.
- Jak masz na imię?! - przekrzykiwali muzyke zarazem
- Jestem Aven, tylko Aven - odpowiedziała
- Kamil. Dasz się na drinka zaprosić, skoro chcesz odpocząć?
- Nie dzięki. Nie piję. Ja tutaj tylko na trzeźwo - uśmiechnęła się do niego - dziękuje za taniec.. Pójde poszukać znajomych
- Nie ma za co.. Dobrze tańczysz.. - chciał jej dać swój numer, ale dziewczyna już odchodziła wśród tłumu tańczących znikając i go napewno nie usłyszała.

To takie "zabawne", gdy ktoś odbiera ludzi pod wpływem jednej małej chwili. To takie "zabawne", gdy jedno zdjęcie, słowo, a ktoś już może o nas wszystko powiedzieć. Lubię siebie, jaką jestem.. Lubię swoje decyzje, swoje postanowienia, swoje bycie odważną w chwilach, których zazwyczaj się boję. Lubię swoje przyzwyczajenia. Wstawanie, wychodzenie z psami i ogarnianie na uczelnie, a potem... to zależy od dnia. Czasem jest to tylko siedzenie przed komputerem i pisanie tryliady słów z różnymi osobami przez sieć. Czasem są takie dni, gdy wychodzę z każdym lub z częścią swoich psiaków na pojedyncze spacery, nie biorę telefonu, zabieram natomiast ze sobą nerkę, a w niej wyłącznie smakołyki dla futrzaków i zabawkę. I idę z tym psiakiem lub psiakami na teren, który dobrze znam i mnie nie ma. Zajmuje się ich treningiem, przypominaniem im, że warto mnie słuchać, przypominaniem, że trening to najlepsza ze mną zabawa. I widzę ich uśmiech na pyszczkach, a wtedy i sama się uśmiecham. A najbardziej jestem dumna, kiedy po iluś takich godzinach wracam do domu i mówię do mamy: "Zmęczyłam się, ale dzieciaki odwaliły kawał dobrej roboty". Lubię czasem pójść do pracy, w której przykładam się z całej swojej siły, a potem lubię czas, gdy dostaję wypłatę, chociaż nigdy nie wiem na co ją wydać. Tej wypłaty jest tak niewiele, że nieraz rezygnuje z czegoś na rzecz tego, co potrzebne, albo tego co wywoła najszerszy uśmiech na mojej twarzy. 

Kocham wolontariaty, pracę dla idei. Tak - to określenie jest bardzo dobre. Kocham pracować, kiedy wiem, że ktoś dzięki temu będzie miał pożytek. Kocham wkładać w to serce.

Pokochałam pracę w schronisku, chociaż ona daje mi więcej, niż ja psiakom, które się tam znajdują. Dają mi odczucie spokoju, odpoczynek od tego, co tu i teraz w moim życiu. Wtedy skupiam się, by być tylko dla nich.

Kocham wyjazdy w świat, zwiedzanie zamków, twierdzy,muzeów,  czy po prostu patrzenie na mijane przeze mnie krajoobrazy. Kocham podróże samochodem, radio włączone na full i mój głos próbujący zaśpiewać jak autorzy piosenki.

I dlatego zabawne jest, kiedy ktoś widzi, jak raz postanowie dla odmiany zrobić coś sprzecznego z sobą - raz jeden dla odmiany pobyć kimś innym, a jednocześnie nadal sobą - i od razu widzi we mnie kogoś innego. Przecież czasem również warto łamać własne nakazy i zakazy... Przecież życie ustalonym porządkiem jest nudne. Przecież monotonia jest tak bardzo denerwująca. Wszystko w granicach rozsądku tylko.

Lubię to, jaka jestem.. Kocham to, jaka jestem. Swój zmysł dostrzegnięcia piękna tam, gdzie go nie ma.. Swoje szukanie w każdym dobrych cech. Swoją wiarę w to, że ludzie wcale nie muszą być okropni.. Lubię to, że nawet jak coś przyprawi mnie o łzy, za chwilę znów się uśmiechne. Lubię to, że umiem dostrzec rozrywkę w prawie każdej możliwej formie zabawy. Kocham swoją wyobraźnie.

Nie, nie jestem idealna. Nikt nie jest idealny. Mam pare wad - jestem leniwa, często chodzę smutna, często się denerwuje, wracam myślami do przeszłości, pamiętam wszystkie złe rzeczy, które przytrafiły mi się w życiu. Bywam niemiła czasem. Opowiadam kiepskie żarty.. Nie zawsze dbam o to, jak powinnam się ubrać - zapewne nie mam wyczucia idealnego stylu. Czasem bywam zagubiona wśród tłumu i przerażona...

A mimo to... - lubię to jaka jestem. A to, że ty mnie nie znasz z wspomnianych wyżej sytuacji? Najwyraźniej w ogóle mnie nie znasz. Najwyraźniej to, że mnie oceniasz, nie ma żadnego znaczenia. I nawet nie masz prawa obiektywnie mnie ocenić.

Lubię to jaka jestem... :)  :)

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Jak zwykle od serca i z impetem :D

Avenlie Daybreak pisze...

Anonimowy, kim jesteś ? :D

Unknown pisze...

No, no. Powinien to przeczytać każdy, kto ma jakiekolwiek wątpliwości co do samego siebie. I powinni brać z Ciebie pewien przykład C:

Anonimowy pisze...

Jednak czasem takie anonimowe chamstwo jest gorsze niż powiedzenie czegoś komuś prosto w oczy...moim zdaniem lepiej jest porozmawiać jak ludzie, niż tak niby "miło" opisać sytuację na blogu...ktoś stał się Twoją muzą ale może lepiej załatwić to na zywo...

J. Majkowska pisze...

O, rzadko się zdarza, żeby ktoś otwarcie przyznał, że lubi siebie. Po pierwsze mało jest ludzi, którzy rzeczywiście w pełni się lubią, mimo swoich wad, które ma przecież każdy. No a poza tym panuje jakieś dziwne przekonanie, że nie można czegoś takiego powiedzieć, bo wtedy wychodzi się na zarozumiałego. A tak naprawdę jeśli akceptuje się siebie i się siebie lubi, życie od razu jest przyjemniejsze. Można powiedzieć, że "z sobą" spędza się czas 24/7, więc jednak chyba lepiej siebie lubić, a nie ciągle krytykować i wytykać sobie wszystkie wady.

Jakbyś miała ochotę zajrzeć do mnie, to zapraszam, bo właśnie pojawił się nowy post z krótkim opowiadaniem.

Pozdrawiam
j-majkowska

Prześlij komentarz