czwartek, 8 grudnia 2016

Dziecko jesieni... part 2 - Dorastanie nie jest fajne ^^ 07.12.2016 r





Mówią - życie jest za krótkie na wracanie do przeszłości.
Mówią - nie rozpamiętuj, idź dalej.
Mówią - uśmiechaj się, przecież w końcu będzie dobrze.
Mówią - chwytaj dzień, każda okazja może się nie powtórzyć.
A jednak, gdybyśmy zgadzali się ze wszystkim, co mówią, gdzie wtedy bylibyśmy sobą?
Chciałabym, by to wszystko było takie proste.. A jednak.. Mimo wszystko cieszę się, że jestem sobą. 

Aven


      Wieczór. Jak przystało na jej obowiązek - wyszła z psami na spacer do parku. Już zmierzając w stronę celu zagłębiła się w myślach. Nie umiała inaczej, nie umiała iść z nimi i zwyczajnie nie myśleć o niczym. Najgorsze, że często myślała o czymś wywołującym nie najlepszy nastrój. Teraz też nie uśmiechała się, ale tym razem nie sprawiała wrażenia smutnej. Zamknęła oczy, ale tylko na chwilę - nie mogła pozwolić sobie na nieuwagę podczas patrzenia, gdzie idzie, skoro to nie był spacer dla niej, tylko dla potrzeb jej małych zwierzątek. A jednak niby patrzyła przed siebie, ale jakby inaczej. Trochę jakby była w kompletnie innym miejscu.

      - A Ty znowu zamyślona... - odezwał się Nithryu w jej umyśle, pojawiając się nagle obok jej psiaków za pomocą jej wyobraźni. Jej kompan, część jej podświadomości od kiedy od Hikamaru dowiedziała się o Dajmonach - niebieski wilk, rozmiarów trzykrotnie większych niż jej psiaki.
- A Ty jak zwykle się czepiasz... Jakbyś mnie nie znał - uśmiechnęła się do niego szeroko, ale tylko przez chwilę, po tym zamilkła i znowu pogrążyła się w rozmyślaniach.
- A więc o czym tak dumasz? - dla zwrócenia swojej uwagi specjalnie zabiegł jej drogę i chociaż tak właściwie mogła spokojnie przez niego przejść, tak jej pierwszy odruch kazał się jej zatrzymać.
- O wszystkim i o niczym. Żadna nowość, czyż nie? - zadała pytanie retoryczne, po czym zgrabnie go ominęła i ruszyła w dalszą wędrówke po zakamarkach parku - kolejny rok życia... mi minął
- Owszem, wszystkiego najlepszego. Ale wiesz? Wydajesz się inna niż dwa lata temu... 
- No tak. Nie płaczę, nie chodzę smutna - o to Ci chodzi? - zapytała, a widząc jego brak reakcji dodała - no bo w sumie... jakby spojrzeć na ten rok - nie było tak źle. Mogło zawsze być gorzej. I właściwie chociaż dzisiaj nie świętowałam, odbije to sobie w piątek. - uśmiechnęła się do niego.
- To też. Jednak przede wszystkim jesteś spokojna, opanowana. W tym roku również nie założyłaś z góry płaczu...
- Bo nie było powodów.
- Czy to rzeczywiście wszystko o czym myślisz?

    - Nie. Widzisz... ostatnio się zastanawiam nad upływem czasu. Pamiętam małą dziewczynkę. Pamiętam jej spacery z rodzicami i braćmi na warszawską starówkę i jej upór, że wszelkie mijane murki będzie przechodziła sama. Dziewczynka chciała być samodzielna. Dziewczynka chciała udowodnić światu, że nie potrzebuje pomocy, bo ma tak wyćwiczony narząd równowagi. Pamiętam, jak raz ta dziewczynka spadła i płakała, a rodzice przypominali jej, że przecież mówiła: "ja sama, ja sama". Taka mała "Zosia Samosia" z niej była. Widzisz, ale kiedy usiłuje sobie przypomnieć, o czym marzyło tamto dziecko - nie pamiętam nic. Wiem, że na pewno nie były to lalki. Zastanawiam się, czy po prostu temu dziecku nie wystarczało to co miało - rodzice, bracia, sąsiedzi, którzy byli najlepszymi przyjaciółmi, wspólne zabawy w domu, czy też w parku. Wydaje się, że nie, ale pewna być nie mogę. 
Pamiętam tą dziewczynkę nieco starszą. Szła do szkoły, po odbyciu testów psychologicznych, że jej psychika jest na takim poziomie, że powinna sobie poradzić w szkole. Pamiętam, że wraz z chwilą przekroczenia pierwszego progu szkoły jej marzeniem było znalezienie przyjaciół. To dziecko było naiwne. W tamtym czasie myślało, że każdy, kto z nią porozmawia, od razu może stać się przyjacielem. Mimo wszystko tamto dziecko było w większości czasu raczej uśmiechnięte. Jak się zastanawiam, co było dalej... 
Mijały lata, a na twarzy dziewczynki widziałam coraz więcej smutku, słyszałam częstsze płacze... Jej marzenie raczej kiepsko zostawało spełnione, przynajmniej jeśli brać pod uwagę kwestie ludzi. Napewno trochę jej winy też w tym było. Pamiętam, że to dziecko, właściwie wtedy już nastolatka, zaczęło mieć pierwsze wahania, czy na pewno nadaje się do życia... Mimo wszystko dalej podczas takich wahań zdarzały się chwilę, które momentalnie to przerywały. Dziecko się uśmiechało, cieszyło, a myśli uciekały w inną stronę. 
Potem nastolatka postarzała się o jeszcze kilka lat, oraz nowych doświadczeń. Zaczęła zauważać, że źycie nie składa się wyłącznie ze szkoły, czy problemów posiadania przyjaciół. Zauważyła, że człowiek musi mieć za co żyć, że niestety życie nie jest "za darmo". To na pewno wywołało kilka przytłoczeń, ale jakoś gdy mijał kolejny czas, radziła sobie z tym. Jednak zdecydowanie daleko jej było już do tej 4 latki, która chciała udowodnić, że potrafi poprawnie przejść po murku... Nie była tak beztrosko radosna, ale tylko wyłącznie, gdy naprawdę były dobre chwile w jej życiu...

       - Niezła historia, ale może zamiast się rozwodzić, powiesz w końcu o co Ci chodzi?
- Widzisz... Ta dziewczynka to ja. Zastanawiam się, co się ze mną stało.. Dorastanie wcale nie jest super - uśmiechnęła się.. - mogłabym wrócić do bycia dzieckiem, do tej ciągłej radości z najprostszych spraw... Do prostych marzeń, które zakładały po prostu to, o czym marzy każda dziewczyna. A teraz? Teraz daleko mi do tego. Chce po prostu bezpieczeństwa i uśmiechu. A czasem przydałoby się parę chwil, w których można zapomnieć, ile ma się lat. I wiesz co... Szkoda, że w te urodziny nie skontaktowałam się i zapewne już nie skontaktuje się z Rockiem. Szkoda kilku innych spraw... Ale choćby dlatego, że ten dzień nie był najgorszy, życzę sobie, a właściwie nam, aby przyszły rok... był po prostu cudowny..

      - Nudzisz, wracajmy do domu, twoje psiaki mają dość.. - odrzekł i tym samym zakończył ich rozmowę, a Aven spoglądając na psiaki przyznała mu rację, by za chwilkę wyłączyć głos Nithryu w swojej głowię i zdecydowanym krokiem wracać w swoim prywatnym kierunku. Wracając na jej twarzy był uśmiech...

****

Fikcja, czyli coś, czym najlepiej oddaje swoje uczucia. 
Nie wiem, czy powinnam wrzucać coś tak osobistego, ale mam nadzieję, że chociaż stylistycznie napisałam to dobrze. W tym roku... nie wiem, czy powinnam już dziękować za urodziny, czy raczej nie, wstrzymam się i najwyżej dopisze później. W końcu świętuje w piątek.. A może inaczej. Już na zaś dziękuje wszystkim, którzy sprawiają, że teraz raczej częściej się uśmiecham :) Mam nadzieję, że mój przyszły rok życia będzie spędzony właśnie z Wami. <3 <3 <3

Napisane przez Aven - w nocy z  07.12.2016 r na 08.12.2016.

Edit: Piątek minął dobrze - udanie :) Dziękuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz