piątek, 5 lipca 2013

Czas zmian.. cz. II

Rozdział II

         Siedziałam już od jakichś dwóch godzin sama w pokoju. Nie ciskałam się, nie krzyczałam, po prostu siedziałam. Mama rzeczywiście zabrała mi laptopa, ale nie rozpaczałam za tym jakoś szczególnie, choć niewątpliwie byłam zła. 

         Dobrze, że chociaż telefon pozwoliła mi zachować i mogłam tym samym przekazać Kamilowi, że nie wyjdę dziś z nim. Mogłam, ale czy chciałam? Nie. "Z jakiej racji ona mnie zamyka niemalże na klucz w tym pokoju? Czy ona myśli, że jak da mi szlaban to poprawie swoje oceny?? Błędne myślenie!!!" rozlegało się w mojej głowie pod wpływem wściekłości. Tak, pewnie większość z Was stwierdziłaby, że i tak jestem grzeczna, bo nawet nie śmiem jej obrażać.. Westchnęłam. I co daję nawet to rozmyślanie? Kompletnie nic. Gdyby chociaż dały jakiś sposób wyjścia z tego więzienia.. Zerknęłam na okno. A gdyby tak nim się wymknąć? Nie, to niedorzeczne. Zresztą i tak minęły już dwie godziny.. Może jutro.. Bezradna opadłam na łóżko. "Zresztą może, jak dziś będę grzeczna, to pozwoli mi jednak iść na te urodziny" . Wzięłam telefon do ręki, a ponieważ już wcześniej napisałam do swego chłopaka, oznajmiając mu, że nigdzie z nim nie wyjdę, tak więc napisałam do Anki krótkiego sms'a: "Cześć, co robisz?" . Odpowiedź dostałam po sekundzie niemalże czasu i brzmiała ona tak  "Cześć, a z Pauliną jestem. Wpaść po Ciebie? Nie jesteś z Kamilem na zakupach ? O.o" . Czułam w jej sms'ie głębokie zdziwienie, to też zaraz odpisałam : " Nie jestem, nie wpadaj.. i tak nie wyjdę. Mam szlaban". Ale ona nie dawała za wygraną : "Za co?? Dawaj bez zgody wyjdź.. Dawno nie widziałaś się z Pauliną.. Planowałam ją na imprezę wziąć z nami, bo akurat przyjechała do mnie na weekend.. " . Odpisałam jej więc: "Naprawdę nie mogę. Na jutrzejszą imprezę też nie idę :( Ale trudno jakoś postaram się to przeżyć.. Z moją mamą niczego nie ugrasz" po czym wysłałam wiadomość i zaraz po tym wyłączyłam telefon. Chyba nie chciałam już myśleć o tym że one mogą bezkarnie chodzić po domu. Położyłam telefon na szafce i odpłynęłam. Odpłynęłam to znaczy padłam na łózko i zasnęłam. Nie spałam długo, bowiem obudziło mnie łomotanie do drzwi.  To była moja mama. Niechętnie podniosłam się, tak by patrzeć jej w twarz, by zaraz usłyszeć:
 - Przyszłam sprawdzić, czy się uczysz.. Ale jak widzę, stwierdzenie odnośnie szlabanu nie poskutkowało. Chyba chcesz by trwał on dłużej. Twoja sprawa. - dobiła mnie bardziej matka i wyszła. 
A co zrobiłam wtedy? Poczułam, że zrobię jej na przekór, wyjęłam z szuflady książkę i zaczęłam się uczyć. Co dziwne po godzinie nauki umiałam to, z czego ostatnio dostałam jedynki. Zdziwiło mnie to, więc zaczęłam się uczyć dalej. Później wzięłam prysznic kolejny raz tego dnia i włączyłam sobie muzykę na słuchawkach. Akurat leciał utwór "Breaking the habbit" Linkin Park z jej mp3, której to mama też jej nie zabrała. Była to idealna piosenka na tenże moment. Mogłam bez wahania odpocząć przy niej i odprężyć.  Jednakże już po pewnej chwili postanowiłam zejść na dół i udowodnić mamie, że jednak nie jestem bezwartościowym dzieckiem. Bo przecież ona umiała moją piętę achillesową, tj. niemiecki i mogła mnie z niego przepytać, a nawet poduczyć.. Szkoda, że kiedy miałam z nim problem nigdy do niej nie przyszłam. 

         Teraz muszę o tym pamiętać. A więc zeszłam na dół i zaczęłam się rozglądać. 
- Mamo!! Mamo, gdzie jesteś? - zapytałam i nie usłyszałam odpowiedzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz