Marzenia. Każdy z nas do czegoś dąży. Do czegoś, co jest właśnie naszym pragnieniem, marzeniem, celem. Lecz niektórzy nie nazywają tego po imieniu. Mówią : "bo po prostu tak chcę. Nie mam marzeń", albo uważają, że marzenia ich są tak nierealne i głupie, że należy po prostu o nich zapomnieć. Heh, szkoda, że nie widzą swej pomyłki.
Ja osobiście uważam, że mam wiele marzeń i co najśmieszniejsze są one sprzeczne. Z jednej strony marzę o szczęściu, o tym, by wreszcie nie czuć bólu i związanego z tym smutku, by ktoś pomógł mi to przezwyciężyć i sprawić na mej twarzy wieczny uśmiech. I wcale nie musi to być chłopak lub dziewczyna, lecz chociażby przyjaciel, który bez wątpienia umiałby mnie ogarnąć i postawić zawsze do pionu chociażby wypadem na piwo. Cóż w realu mam takie osoby, ale gdy przychodzi co do czego, uznaje, że najlepiej poradzę sobie sama. Hipokryzja nie? Akurat tego u siebie nie neguje. Chciałabym zapomnieć o powodach do zmartwień, cieszyć się dobrą chwilą, która trwa nieskończoną ilość dni i móc też innym oddać coś z tego szczęścia.
Poza tym pomijając moich realnych przyjaciół, chciałabym w realu mieć taką jedną szczególną osobę i tu wcale nie idzie o miłość. Ta osoba byłaby kimś wyjątkowym, kimś, kto jest ponad wszystkich. Taką, co zawsze jest dla mnie. Może ona wreszcie sprawiłaby, że przestałabym czasem myśleć, jak bardzo niby nie mam nikogo, a raczej, że nie czułabym czasem pustki. Niby już miałam taką osobę, ale trochę wynikło w wyniku przypadku, że tej osoby za często nie ma. Jednakże przyznam, że ostatnio poznałam wiele wyjątkowych, kolejnych ludzi, bo tak mam listę osób wyjątkowych, lecz teraz ktoś naprawdę musi mnie czymś oczarować, by do niej dołączyć. Mniejsza.
Powiem Wam, o czym kiedyś marzyłam, a co uległo lekkiej zmianie. Sama nie rozumiem siebie do końca, a jednak zdaję sobie z tego sprawę, jak właśnie było. Tu mam akurat na myśli tą drugą stronę medalu moich marzeń. Kiedyś jeszcze parę tygodni wstecz nawet, marzyłam z drugiej strony, by spotkać osobę, co potraktuję mnie jak zabawkę. Czemu? Jak mówię, nie rozumiem siebie. To z tego marzenia powstało w mym życiu wiele dziwnych relacji. To z tego kiedyś poszłam się z kimś spotkać, a mogło się to zdecydowanie źle dla mnie wtedy skończyć. Kochałam ryzyko, nawet w sumie dalej kocham. Jedną z tych relacji zachowałam. Tak Rezo o Tobie mowa ^^ xd. Jednakże jak to ktoś kiedyś powiedział: " bez ryzyka nie ma zabawy, nie ma życia". Poza tym, nawet mimo twego poczucia, że niby jestem taką twoją zabaweczką, bardzo się mylisz XDD. Jesteś moim virtualnym przyjacielem, jednym z kilku, a nasza relacja to taka trochę zabawa, bo w sumie w realu wcale nie jesteś niebezpieczny.
Tak więc marzyłam głupio o tym, by ktoś nawet mnie krzywdząc zwyczajnie się mną zainteresował, bo strasznie brakowało mi kogoś, kto by we mnie uwierzył, kto chciałby mnie słuchać i nie uważałby za nudną oraz dziwną. No właśnie - dziś mam takie osoby ;*. I genialnie się z tym czuję. I oby tak pozostało.
Dobrze - mówiłam, że niby mam wiele marzeń, a jak na razie obracam się właściwie w jednym temacie. Tak więc czego jeszcze pragnę? Psy. Hodowla. Ale nie taka z bezsensownym rozmnażaniem i produkowaniem kolejnych ładnych nawet miotów. Lecz taka malutka, z małą ilością przemyślanych miotów. Tak to jedno z mych marzeń, które w sumie można powiedzieć, że realizuję na co dzień. Z moimi własnymi psami trenuje agility i chciałabym być w nim bardzo dobra. Tak samo chciałabym w przyszłości znów, jak dawniej więcej jeździć na wystawy z nimi, bo kocham być na ringu, nawet na te durne 5 minut. Jednakże teraz wiem, że monotonia i jeżdżenie, co weekend w moim przypadku na pewno zniszczyłoby tą frajdę z tego, ale chociaż co miesiąc być na wystawie - tak to byłoby fajne.
No i kolejny cel w mym życiu. Pomaganie ludziom. Zawsze chciałam to robić. Od kiedy byłam gówniarzem, tylko po głowie mi chodziło : "Będę starsza, to wszyscy będą mogli na mnie liczyć". Nie zrobiłam dotychczas w tym kierunku nic aż do niedawna. Zapisałam się do wolontariatu i będę w miarę możliwości pomagać pojedynczym osobom lub brać udział w akcjach charytatywnych. Wiem jedno - człowiekiem, który nic nie robi, w żadnym wypadku nie będę. I w związku jeszcze z pomaganiem ludziom oraz ogólnie planuję zająć się dogoterapią. Tylko niech trafi do mnie młody pies, z którym przejdę kurs odnośnie tego. I niech wpierw skończę liceum.
No właśnie.. co do szkoły. Jak tylko ukończę LO, chciałabym dostać się na Biotechnologię na SGGW. Ciekawe, czy mi się uda? Hahaha xd Nie no - dziś w siebie wierzę. Dzięki Atari, dzięki za zmianę nastawienia pod tym względem. Co po Biotechnologi? Może uda mi się trafić do jakiegoś laboratorium i badać genetykę *.* bardzo bym tego chciała. Zobaczymy, jak wyjdzie.
No i coś, co wiąże się z innymi pasjami. Kocham pisać i rysować. I nie zamierzam tego rzucić. Czemu? Bo tworzenie jest fajne, bo kocham tworzyć coś z niczego, bo kocham kreować świat własnych marzeń i myśli. Stąd też chociażby całkiem niedawno napisałam moją definicję słowa "tworzyć", ale nijak nigdzie jej nie umieściłam, bo za bardzo mi się podoba. Może kiedyś stworzę w ogóle własny słownik? Nie no świruje. W każdym razie nie przerwę pisania - dusza artysty od co. Kiedyś z mych własnych rąk powstanie książka, bo musi, bo chcę. XD
Pragnę jeszcze ostatniej rzeczy - mieć czas na poznawanie wszystkiego, co nowe, wszystkiego, co interesujące, na spotkania z ludźmi z pasją, na konwenty, gdzie częściowo owi ludzie właśnie są.. No i np. chciałabym nauczyć się tańczyć.. Zobaczymy, co czas pokaże.. Może wszystko zrealizuję, może tylko część. Sęk w tym, jak to powiedziała jedna wyjątkowa osoba, Atari - Nie należy spocząć na myśleniu tylko o tym, o czym się marzy, ale też i zacząć działać, by dane marzenie zrealizować... uwierzyć w siebie. I pozwolić iskrzę, by się zapaliła. Od co. Wszystko na ten temat. Dziękuje Atari.
// I wreszcie kończę te notkę, a tak długo ją pisałam. No cóż - kwestia weny xd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz